O mnie

Lucyna Hubert-Nieniewska przez wiele lat zajmowała się biżuterią artystyczną, brała udział w konkursach i festiwalach srebra, wymyślała nowe formy pierścionków, kolczyków, naszyjników, inspirując się początkowo minimalizmem, ale i prostymi formami znanymi z ogrodów i warzywników, takimi jak fasola czy czosnek, potem zaś źródeł inspiracji szukając w sztuce barokowej . Po ukończeniu krakowskiej ASP na Wydziale Form Przemysłowych (dyplom otrzymała w 1971 roku) przez kolejne 30 lat tworzyła niezwykłą biżuterię, zdobywając na wielu konkursach znaczące nagrody. Jak to się stało zatem, że po latach pracy twórczej w zupełnie odmiennej materii nagle zapragnęła debiutować wystawą malarstwa i to tak znakomitego, dojrzałego, z jednej strony odwołującego się do tradycji portretu staropolskiego, z drugiej zaś malując nasycone szczególnym światłem psychologiczne wizerunki zbiorowe, a także wnętrza z postaciami przywołującymi najlepsze dzieła francuskich nabistów jak Edouard Vuillard i Pierre Bonnard oraz obrazy krakowskich kolorystów? Aby na to pytanie odpowiedzieć, należy sięgnąć do biografii artystki, która malarstwem zajmowała się „dla siebie” niemal od zawsze, w dzieciństwie uczęszczając do pracowni Bronisława Zwolińskiego w MDK przy ulicy Krowoderskiej w Krakowie, gdzie kształtowały się osobowości tak znakomitych później artystów jak choćby Iwona Ornatowska-Semkowicz czy profesor Jan Nuckowski. Później na krakowskiej ASP profesorowie Jerzy Panek, Antoni Hajdecki czy Adam Hoffmann równie mocno wspierali malarskie pasje młodej artystki. Na jednym z zimowych plenerów Jerzy Panek porównał nawet jej ówczesne prace do obrazów Aleksandra Kotsisa. Jednak na malarski debiut artystki trzeba było jeszcze poczekać. Po roku 2005 takim impulsem okazała przeprowadzka do nowego domu – zrujnowanego dworu szlacheckiego w Biskupicach; otoczonego wspaniałym parkiem krajobrazowym z drugiej połowy XVIII wieku, który był mocno zaniedbany (przywracanie do dawnego wizualnego, kolorystycznego kształtu tego miejsca stało się, obok malarstwa, wielką pasją artystki), podobnie jak wnętrza dawnej rezydencji. Po przeprowadzeniu wraz z drugim mężem Krzysztofem Rzoncą niezbędnego remontu należało zapełnić gołe ściany obrazami, które przywróciłyby klimat dawnej świetności i atmosferę minionych wieków kompletnie utraconą podczas wieloletniego powojennego użytkowania przez lokalną szkołę. Pierwsze portrety pędzla Lucyny Nieniewskiej , jakie ozdobiły ściany dworu w Biskupicach, były kopiami postaci z rodzinnych fotografii. Uwiecznione za pomocą techniki olejnej na płótnie doskonale współgrają z charakterem biskupickiego wnętrza. Sportretowany więc został w ten sposób m.in. dziadek męża artystki, ostatni właściciel dóbr Biskupice Mieczysław Walter de Walthoffen. Namalowała także kopie zachowanych u jej krewnych portretów rodzinnych z czasów stanisławowskich. Obok tych portretów powstawać zaczęły zupełnie odmienne stylistycznie, lekkie, subtelne, urzekające przedstawienia córek artystki i wnuków. Do najpiękniejszych z pewnością należą: powstały około 2008 roku obraz „Na ławeczce”, gdzie uwiecznione zostały córki, Maja i Kasia (Katarzyna Widmańska jest zresztą doskonałą artystką, zajmującą się między innymi fotografią i filmem, zafascynowaną wnętrzami biskupickiego domu), jak również przesycony blaskiem słonecznego letniego dnia portret przyjaciół na werandzie ich letniego domu wraz z czającym się w rogu czarnym kotem („Na werandzie”) czy urokliwy obraz „Bawiące się dzieci w drzwiach od ogrodu”. Sportretowany został także Andrzej Donimirski, ukazany w całej psychologicznej prawdzie swego silnego „pańskiego” charakteru. Portretów członków rodziny i przyjaciół powstawało coraz więcej. Wśród nich wyróżnia się portret męża artystki. Równolegle Lucyna Nieniewska tworzyła też martwe natury („Z konikiem”, „Z rzodkiewką”, „Z parasolką”) i kopie Madonn według znanych i mniej znanych obrazów religijnych. W 2018 roku Marta i Ireneusz Trybulcowie z Fundacji Władysława Żeleńskiego zamówili u artystki portrety rodziców kompozytora z przeznaczeniem do Pałacu Żeleńskich w Grodkowicach. Miały zostać umieszczone obok znakomitego portretu Władysława Żeleńskiego, pędzla Jacka Malczewskiego. Materiał ikonograficzny był jednak dość skąpy. Zachowała się tylko fotografia miniatur z połowy XIX wieku, jednak wyobraźnia artystki, znajomość realiów epoki oraz szczególny klimat dworu w Biskupicach, sprawił iż portrety państwa Żeleńskich okazały się doskonałym dopełnieniem wnętrza Pałacu Żeleńskich, w którym zostały zawieszone już na stałe. Wystawa prac malarskich Lucyny Nieniewskiej jest debiutancką ekspozycją obrazów, które po raz pierwszy udostępnione zostają szerokiej publiczności.

tekst Ewa Mecner

Kilka zdjęć z mojego wernisażu, który odbył się w czerwcu w Pałacu Żeleńskich w Grodkowicach

Komentarze

Popularne posty